📝 🇵🇱 Urban Highline Festival

📝 🇵🇱 Urban Highline Festival

Festiwal Oficjalny
Typ: Urban Highline
Miejsce: Lublin, Polska

Termin: ostatni tydzień lipca, ze wskazaniem na ostatni weekend
Długość taśm: 15-80m
Wysokość taśm: 15-40m

Odległość spotów: 10-30 min
Dostępność spotów: japonki

Bezpieczeństwo: codzienne sprawdzanie stanowisk, przy każdej taśmie osoba odpowiedzialna za sprawdzanie ósemki
Dodatkowe: możliwość wystąpienia gwałtownych burz

O tym festiwalu wie każde dziecko. Kto się urodził podczas jego pierwszej edycji, będzie dziś nastolatkiem. Jest to najstarszy i jeden z największych oficjalnych festiwali highlinowych na świecie.

Najwięcej osób postawiło tutaj swój pierwszy krok na wysokiej taśmie. Najwięcej taśm rigowanch jest z jednego budynku. Jedyny, na którym można oficjalnie i bez zagrożenia życia spróbować ‘free solo’. Tu, również oficjalnie, odbywa się nocna sesja na taśmach oraz „highline rumble”. O UHF’ie napisano co najmniej dwie piosenki (piosenka nr 1 & piosenka nr 2)… Uuuhhf… tak szybko to wymieniłem, że aż się zapowietrzyłem…

Zacznijmy więc od początku. Na spokojnie.
Delikatne kółeczka ramionami, głęboki wdech i wydech.

Pierwszy UHF odbył się w 2009 roku. Od swojej inauguracji był i jest nierozerwalnie związany z Carnavalem Sztukmistrzów, który w tym czasie ma miejsce w Lublinie. To połączenie daje niesamowity efekt i przyciąga sporą publikę. Miasto na kilka dni staje się artystycznym, kipiącym nieujarzmioną energią jarmarkiem, przy czym środek dnia potrafi zafałszować ten obraz.

Kiedy żar leje się z nieba, a temperatura dochodzi do 40°C, większość homo sapiens chroni główkę w cieniu. Wyjątek stanowi ‘ortodoksyjny highline sapiens’, który najbardziej ceni sobie prywatność, niewielką ilość gapiów i brak kolejek. Jest to rodzaj mutacji i tak mało nam znanego ‘highline sapiens’, zasiedlającego najwyższe i trudno dostępne partie gór i zabudowań. (Nie mylić z ‘Rupicapra rupicapra’! Kozica, choć podobna, to inny gatunek. Jest odrobinę mniejsza, ma bardziej obfite owłosienie i rogi).

A wracając do tematu, to dopiero późnym popołudniem tłumy wypływają na ulicę. Nierzadko a gęsto tak, że nie ma możliwości poruszać się ani szybciej, ani wolniej. Płyną różnobarwną, multikulturową i wielojęzyczną rzeką. Płyną powoli, statecznie i jednostajnie. Nie patrz na zegarek i tak nie zdążysz. Karnawałowy wodospad turystów choć leniwy, jest nieustępliwy i bezkompromisowy. Nie przepuści. Miasto sapie, dyszy, stęka…

/Ostatecznie zaś jeszcze nigdy nie pękło, co świadczy dobrze o jego niewątpliwej elastyczności oraz o otwartości i determinacji wspaniałych ludzi, którzy od tylu lat poświęcają swój czas, żeby nam to cudo zorganizować. A każdego roku jest więcej! Atrakcji przybywa, choć wydaje się to niemożliwe/

Nad wszystkim i wszystkimi, nad całym tym zgiełkiem i tumultem, niczym sieci pająka plecione po środkach nasennych, górują taśmy.

Dojazd:

Lublin dużym miastem jest i możesz tu lądować. Komunikacją miejską z lotniska (i każdego innego miejsca w mieście) obierasz kurs na przystanek “Tarasy Zamkowe”. Przystanek, jak i centrum handlowe o tej samej nazwie, znajdują się vis-à-vis campingu. Podróżować będziesz około 45 min i zapłacisz ~1,5E. Jeżeli lądujesz w Warszawie, do Lublina możesz dostać się pociągiem, autobusem, blablacarem, autostopem, albo przez Slackline Warszawa.

Zakwaterowanie:

Specjalnie na czas trwania festiwalu, na błoniach zamku, powstaje slacklinowy camping. Znajdziesz tu dużo drzew na rozwieszenie hamaków, płaskich miejsc pod namioty oraz prysznice i toalety. Na wejściu zobaczysz ogromny namiot, gdzie mieści się infopoint, stragany ze sprzętem i outfitem slacklinowym, materace i rodeoliny. Wieczorami namiot pełni funkcję sali wykładowej, kina i miejsca na prelekcje dla gości specjalnych. Tu również, w ostatni wieczór, odbywa się losowanie tomboli i impreza zamknięcia. Po zewnętrznej stronie namiotu stoją food tracki z jedzeniem i napojami oraz powinien być wielki namiot Baru Żongler, gdzie odbywają się koncerty na żywo. Jeżeli nie ma tego namiotu, mogłeś pomylić festiwale.

Wewnątrz camping żyje własnym życiem. Jest tu miasteczko slacklinowe: longliny, shortliny, roderoliny i trickliny (jednego roku wisiał nawet midline). Prowadzone są różnego rodzaju warsztaty, m.in. z highline dla początkujących.

Jedzenie:

Lublin pełen jest jedzenia, więc nie będę się zbytnio rozwijał w tej dziedzinie. Knajpa tu na knajpie kwitnie. Tradycyjnie, wśród sklacklinerów, popularna jest restauracja “Trybunalska”. Stołuje się tam rigging team, goście specjalni i organizatorzy. Z przodu lokalu siądziesz przy stoliku z widokiem na dwie najdłuższe taśmy na Trybunale, z tyłu odpoczniesz w spokojnym, zacienionym patio. Jeżeli dzień uważasz za zaliczony i jesteś naprawdę głodny, znajdź miejsce o nazwie “Pyzata Chata”. Zamów tam ‘Zestaw Królewski’ za niecałe 5E i zjedz go na miejscu. Odkryjesz, dlaczego hipopotam wygląda tak niemrawo, poruszając się po lądzie.

Okolica:

Masz do dyspozycji 4 spoty: Trybunał, Church, Brama i Urzędniki. [Uaktualnienie 2019 – będzie tu spot nr 5]. Pierwsze trzy to zabytkowe obiekty, które proszą Cię o szacunek.

Trybunał (Trybunał Główny Koronny w Lublinie) znajduje się w centrum wszystkich wydarzeń. Wychodzą z niego taśmy na 4 strony świata. Tu też znajduje się taśma nad siatką, po której można spacerować bez jakichkolwiek zabezpieczeń. Można też spróbować swoich możliwości w trickline na wysokości. Rodzaj taśmy, która akurat wisi nad siatką, zmienia się w zależności od zapotrzebowania. Jest to idealny spot na pierwszy krok w przestrzeni. Nie jest wysoko (jak na highline), taśmy są stosunkowo krótkie, a widownia na dole lubi bić brawo.

Nie zapomnij o karnawałowym przebraniu.

Church (Wieża Trynitarska i Muzeum Diecezjalne Sztuki Religijnej). Stałeś kiedyś na taśmie pomiędzy wieżami kościoła katolickiego? Tu masz okazję na taki właśnie spacer. To zdecydowanie wyższy spot od Trybunału, z przepiękną panoramą miasta. Znajduje się tu również najwyższy zabytkowy punkt widokowy Lublina – 40m wysokości.

Brama (Brama Krakowska) – śliczny spocik z jedną taśmą.

Sama Brama to XIV wieczna brama strzegąca wejścia do starego miasta. Dziś mieści się tam Muzeum Historii Miasta Lublina, przez które przejdziesz, idąc na spot.

Urzędniki to dwa wątpliwej urody wieżowce. Każdy ma jednak prawo do własnego, w tej kwestii, zdania. Niezależnie od tego, kiedy zaczął się festiwal, Urzędniki jako spot highlinowy będą funkcjonować dopiero od sobotniego poranka. Wynika to z faktu, iż w jednym z wieżowców mieści się Urząd Miasta Lublin i taśmy mogą być riggowane dopiero po piątkowym zakończeniu pracy urzędu.

To najwyższy spot festiwalu i zarazem najbardziej oddalony od campingu.

Dwa słowa od organizatora:

UHF tworzony był zawsze przez slacklinerow dla slacklinerow i bardzo mnie cieszy, gdy widzę tyle uśmiechniętych twarzy w jednym miejscu. Ten festiwal jest bardzo trudnym i żmudnym przedsięwzięciem logistycznym, dlatego tak bardzo cieszy ta atmosfera, którą tworzą ludzie na nim się zjawiający, bo przecież to ludzie tworzą festiwal. Każdy uczestnik na te kilka dni staje się ogromną częścią tej imprezy i bez niego nie byłoby tej magii.”

Wojciech Sieńko

2023-01-10T20:09:35+01:00