Festiwal Oficjalny
Typ: Urban Highline
Miejsce: Góry Wyobraźni, Holandia
Termin: jesień, zima
Długość taśm: 20-130m
Wysokość taśm: do 35m
Odległość spotów: 5 min
Dostępność spotów: japonki
Bezpieczeństwo: codzienne sprawdzanie stanowisk, buddy check
Dodatkowe: w niektórych regionach Holandii nie można płacić kartą Visa i MasterCard
Każdy festiwal jest indywidualny, jednorazowy i niepowtarzalny. To już wiemy. Ten jednak należy do najbardziej oryginalnych, ze względu na swoją osobliwą strukturę, na którą składa się kilka głównych elementów.
Po pierwsze, powszechnie wiadomo, że Holandia słynie z wysokich, trudno dostępnych gór. Góry Wyobraźni, bo o nich mowa, położone są pomiędzy Rzeką Fantazji, a Pustynią Urojenia i nieustannie się przemieszczają.
Dlatego ten festiwal jest festiwalem latającym. Lata z miejsca na miejsce i jak na razie nie osiadł. Dzięki temu możemy poznawać nowe przestrzenie. Pierwsza jego edycja odbyła się w lutym 2017 roku w Kerkrade. Kiedy góry z Kerkrade rozpłynęły się w powietrzu, pojawiły się góry w Heerlen.
I tu, w listopadzie 2018 roku odbyła się druga edycja. Nie wiadomo czy tak będzie już zawsze. Przyroda jest bądź co bądź nieokiełznana i nieprzewidywalna, stąd prognozy pogody często się nie sprawdzają. Czas pokaże.
Po drugie, choć może powinno być to pierwszym, jest to najbardziej społeczny festiwal. Mówiąc społeczny, mam na myśli, iż wszyscy aktywnie pracują na rzecz festiwalu podczas jego trwania. To się czuje. Każdy trochę festiwal kreuje i dodaje coś od siebie – z serca. Wszyscy określają wcześniej lub później swoją rolę we współorganizacji. Chodzi tu o każdą małą i dużą rzecz, która w efekcie składa się na całość. Poczynając od dostarczenia sprzętu i rigowania oraz derigowania taśm, a także dyżurów związanych z bezpieczeństwem, poprzez zakupy żywieniowe, gotowanie, mycie naczyń i sprzątanie, na prowadzeniu warsztatów, przygotowaniu scenografii i występach artystycznych kończąc.
Po trzecie jest to festiwal najbardziej safety. Jeśli wiesz, co mam na myśli, gdzieś pomiędzy wersami, ujrzysz zamglone, wysokie pasma holenderskich gór, stada jednorożców kopcących fajki… i Koziołka Matołka.
Dojazd:
w zależności gdzie akurat są góry. Poniżej górskie szlaki, które pomogą Ci dotrzeć na miejsce
Zakwaterowanie:
Można w skrócie określić jako oficjalne zaskłotowanie nieużywanej przestrzeni mieszkalnej lub biurowej. Jest ciepło, są wykładziny, miejsca na karimaty, materace i hamaki. Są toalety i prysznice.
Jedzenie:
Skoro jesteśmy przy jedzeniu, przejdźmy na chwilę do kuchni. Tu jest magia. Woń aromatycznego wschodu, różnorodność i bogactwo kulinarne zachodu, o południu i północy nie wspominając, mieszają się. Tak się dzieje, kiedy towarzystwo ze wszystkich stron świata, dzieli się na grupy i zaczyna pichcić. Nie do wiary, jaki jest efekt finalny i jak to smakuje. Magia! – powtarzam się. A sprawa nie jest łatwa. Upichcić trzeba dużo. W zależności od tego, ile akurat jest w danym momencie, osób na festiwalu. Czyli od kilkudziesięciu, do nawet stu kilkudziesięciu posiłków, 3 razy dziennie. Na koniec jeszcze wydać własne dzieło, tak żeby dla wszystkich starczyło. A dokładkowiczów nie brakuje.
W weekend warto wybrać się do centrum miasta, w miejsce, gdzie akurat postawiono stragany (kramiki, budy na kółkach). Można tu spróbować m.in. holenderskich smakołyków rybnych. Z czystym sumieniem polecić mogę ‚Kibbeling’ (panierowane kawałki polędwicy z dorsza smażone na głębokim oleju) oraz wędzonego węgorza.
Jeżeli przyjechałeś na ten festiwal tylko jeść i ciągle Ci mało, podejdź parę kroków do supermarketu.
Okolica:
Okolica jest lepiej bądź gorzej widoczna z dachu, w zależności od pogody. Jest to bowiem festiwal dachowy. Każda linia, niezależnie od miejsca, w którym akurat odbywa się festiwal, ma swój początek i koniec na tym, bądź innym dachu.
A poważnie, miast koncentrować się na samej okolicy, która jest różna i zależy od miejsca festiwalu, warto wspomnieć o występach artystycznych, organizowanych dla miejscowych górali. Występy za każdym razem są niesamowite, a mieszkańcy gromadzą się tłumnie. Podziwiać możemy taniec na taśmie, muzykę graną z taśmy (artysta chodzi po taśmie i gra najczęściej na instrumencie dętym), taniec (akrobatykę) na szarfie podwieszonej do highlinu (arerial silk), czy ewolucje wykonywane po zmroku w oświetlonych kostiumach.
Ostatnia rzecz, o której chciałbym tu wspomnieć, to tzw. workshopy. Jest to chyba festiwal z największą ilością różnego rodzaju warsztatów. Nie wchodząc w szczegóły, nauczysz się tu dziergać woopslinga, stojąc na rękach, w ekspozycji na rodeoline, przy zachowaniu równomiernego oddechu, który będzie Cię leczył. Nie ma miejsca na nudę..