📝 🇵🇱 Ostoya Festival & warsztaty slackline

📝 🇵🇱 Ostoya Festival & warsztaty slackline

Poniżej krótka opowieść o Twoich czasach. Takie, hmm… wprowadzenie. Dalej festiwalowe tipsy (wskazówki). Jeżeli jednak drażnią Cię gawędy z pogranicza ludowego fantasy, pro eko teksty, wprowadzenia, a w szczególności historie od czapy zaczynające się od słowa „Kiedy”, skroluj od razu do „Indexu” lub na sam koniec, do „Warsztatów Slackline.

Kiedy prastary las puszek po konserwach spotkał kosmiczną rzekę plastikowych butelek, pradawni słowiańscy bogowie przebudzili się. Pierwszy ocknął się Rod – stwórca światów. Przetarł oczy, ze zdziwieniem spostrzegając ściółkę leśną utkaną kolorami tęczy. „Grzybki moje ukochane! Hohoho! Szacuneczek… gdzieżem posiał mój boski róg?” – przemknęło mu pomiędzy uszami. Choć stąpał po ziemi od zarania dziejów, nie miał w umyśle pojęcia plastiku. Ostatnie co pamiętał, to radość homo sapiens z odkrycia rudy żelaza. „Paprykar..” – przeczytał na wyblakłej, na poły przedartej etykiecie zardzewiałego opakowania. Zdążył jeszcze rzucić okiem na nienaturalnie równą, czarną powierzchnię pod stopami, ale już nie zdążył się drugi raz zdziwić. Rozjechał go tir….

Szok, niedowierzanie i ogromna strata zarazem. Kto by się spodziewał? Niby taki potężny bóg, a dał się roztrzaskać w kilku wersach, już na samym początku tej kolorowej historii. Dolaboga! To nie wróży… „Szczęśliwie zgon był szybki i bezbolesny” – można by rzec, ale czujesz wiatr optymizmu? Ja nie.

Pomimo odporności na wirusy, wszyscy pradawni bogowie wyginęli w ciągu tygodnia. Jednych zabił smog, który uznali za powietrze, innych ciecz w rzekach, w której upatrywali wodę. Sporo było gwałtownych wypadków przy tzw. pierwszym kontakcie z cywilizacją (patrz Rod) oraz śmierci w męczarniach po spożyciu sztucznie zmodyfikowanego żarcia. Część tych najstarszych, mocno już zmurszałych bogów, nawet nie zdążyła się na dobre obudzić. Płaskie powierzchnie tnące zrobiły z nich boazerię przy okazji mniej lub bardziej legalnych wycinek. Jedynie Baba Jaga wegetowała trochę dłużej, wykrzykując na przemian „Nieprawda!”, „Niemożliwe!”, „Oddajcie Ziemi ziemię!”… Zmarła z rozpaczy po 10 dniach, przywiązana pasami do łóżka w psychiatryku.

Jak sam widzisz, nikt nam nie pomoże. To wszystko dzieje się na Twoich oczach, właśnie w tej chwili. Jedynie ta chwila jest trochę rozciągnięta w czasie. Tylko w czasie, bo przecież nie w przestrzeni. Tej już wokół prawie nie ma.

Pozostały nam zaledwie małe, nienaruszone wysepki, gdzie naturę zatrzymał na chwilę czas, a przestrzeń pozwala płucom na głęboki oddech. Są to tak zwane…? I w tym momencie pani w klasie dostrzega twoją samotną, malutką rączkę, zawieszoną wysoko ponad głowami kolegów i koleżanek z klasy. „Są to tak zwane ostoje, pse pani” – recytujesz pełnym zdaniem jak wzorowy uczeń. „Brawo Jasiu/Joasiu. Siadaj piątka” – odpowiada uszczęśliwiona pani.

Jednym z takich miejsc w Polsce, o którym właśnie wspomniałeś, będąc jeszcze dzieckiem, jest Ostoya nad Brdą, gdzie organizowany jest Ostoya Fest…

Tylko mnie się tu teraz nie rozklejaj. Przetrzyj oczka. Zapal, jeśli musisz… Nie zorientowałeś się, że urosłeś? Czy nie zauważyłeś, że syf tego świata rósł razem z Tobą? Daj spokój, siebie nie oszukasz. Dobrze wiesz, że jest dramat i nie o koronowirusy tutaj chodzi. Widmo klęski dawno już weszło w horyzont. Tli się co prawda jeszcze nadzieja, gdzieś na styku świadomości i świadomego czynu, ale dłużej bierności nie zniesie. Rusz się. Powoli, ale rusz. Nie jesteś sam. Matka Ziemia, póki co jeszcze kwitnie wiosną, a pradawni słowiańscy bogowie mają wiele żyć. W końcu są kuwa Bogami!

Rod z Babą Jagą wynajmują teraz chatę w Borach Tucholskich, tj. w parku narodowym 15 min piechotą od miejsca, do którego właśnie zaczynasz się zastanawiać, czy się nie wybierzesz w tym roku. Tak. Oczywiście, że chata jest na drzewie. Baba Jaga poniżej pewnych standardów nie schodzi.

Nad Brdą aż roi się od pomniejszych bóstw, boginek, rusałek, a królewien zaklętych w żaby jest na potęgę. Są tutaj Entowie (tzw. Drzewce, opiekujące się puszczą), święte gaje, głazy i kręgi mocy. Trochę dalej wzgórza ofiarne, demony, upiory i strzygi

Głos ściszyłem z przyzwyczajenia. Nie zamartwiaj się potworem. Jednej ważnej rzeczy jeszcze Ci nie powiedziałem.

Jak nigdzie indziej, jesteś tu bezpieczny. Ziemia, po której stąpasz, jest kolebką wiedźminów. To właśnie nad Brdą dawno temu leżała wioska Rivia. Co prawda już jej nie ma, ale Geralt z sentymentu wpada czasem w te okolice. W zeszłym roku po koncercie Jaskiera bawił do białego rana. Taki przykład.

Tyle tytułem wstępu.

Wejdźmy teraz głębiej w real. Czyli gdzie?

Czyli dotknijmy bardziej namacalnej rzeczywistości.

Ostoya Festiwal gra nam muzykę od roku 2017, zawsze przez 4 dni i zawsze w Boże Ciało* (już wiesz, o który długi weekend chodzi). Kolejnego lata, roku pańskiego 2018, dołączyły do niego, a w zasadzie zostały wchłonięte, nasze warsztaty slackline. Festiwal gra głównie muzykę reggae, dub, etno i słowiański folk, ale nie gardził też punk rockiem, elektroniką i innymi nutami. Taśmy slackline dostępne są dla wszystkich 24h, przez cały okres trwania festiwalu. Możesz mi wierzyć lub nie, ale nikt z nas wcześniej nawet nie podejrzewał, że połączenie slackline i reggae może dać tak znakomite rezultaty. Efekt finalny odczytasz z twarzy najbliżej napotkanego dziecka.

I przechodząc do meritum, właśnie w tym miejscu może się rozpocząć Twoja, lub Twej pociechy, przygoda w rytmie taśmy.

Masz Ci los. Niech żyje moja nieśmiałość! Tyle słów trzeba było wylać, żeby to jedno, krótkie zdanie niepostrzeżenie wpleść delikatnie w treść…

…ale sam przyznaj. Pomimo letko pokrętnego początku, historia gdzieś tam zaczęła się powoli prostować i słoń opuścił składzik, nie tłukąc za wiele. W podzięce za wytrwałość dalej zaserwuję Ci już same konkrety… Noo, powiedzmy.

*W tym roku festiwal odbędzie się prawdopodobnie później – COVID🎆19

Index:

Festiwal Oficjalny
Typ:
Muzyczny + warsztaty slackline
Miejsce: Ostoya nad Brdą, Swornegacie, Polska

Termin: długi weekend z Bożym Ciałem*
Długość taśm: 5 – 85 m
Wysokość taśm: 0 – 15 m

Odległość do spotów: 1 min
Dostępność spotów: na bosaka

Bezpieczeństwo: codzienne sprawdzanie stanowisk, buddy check na midwaterline
Dodatkowe: jeżeli prowadzisz samochód, zachowaj wyjątkową czujność na ostatnich 50 km przed Ostoyą. Boginki, strzygi i zwierzyna łowna lubią wbiegać na jezdnię. Szczególnie zdają się lubić nocne harce po asfalcie.

*W tym roku festiwal odbędzie się prawdopodobnie później – COVID🎆19

Dojazd:

To Ci się spodoba. Do Ostoya nad Brdą nie dojedziesz. W sensie, komunikacją miejską nie dojedziesz. Czyli najlepiej samochodem osobowym, motorem, camperem, albo… rowerem? Rowerem na pewno najzdrowiej.

Skoro jednak jesteś uparty i twierdzisz, że wczasy bez podróży autobusem są jak przetarcie oka bez użycia środkowego palca, to jest taki jeden (autobus, nie palec), o którym nawet mapa Googla nie słyszała. Jeździ na trasie Chojnice – okoliczne wioski – Swornegacie.

Nie jest to raczej ekskluzywny przewóz, ale na pewno rzadko spotykany. Pod linkiem powyżej znajdziesz rozkłady jazdy z 'okolicznych wiosek', na zdjęciu rozkład z dworca PKP/PKS Chojnice. Furorę robi tu znak: „[W]”, który wyklucza większość z i tak skromnego składu, w festiwalowym terminie.

Ze Swornychgać zostanie Ci już tylko 4 km piechotką (~50 min). Inna opcja to napisz post na festiwalowym FB wydarzeniu, może ktoś Cię zgarnie po drodze lub sprawdź stronę organizatora. Możliwe, że będzie jeździć festiwalowy busiki na trasie Swornegacie – Ostoya nad Brdą.

Zakwaterowanie:

Dużo się tu nie będę rozpisywał, bo Ostoya Festival ma wszystko znakomicie zwizualizowane na festiwalowej mapie (widoczna teraz zeszłoroczna wersja mapy prawdopodobnie niewiele będzie się różnić od tegorocznej). Pokrótce tylko wyjaśnię. Jako że jest to festiwal, hmm… kieszonkowy, wszystko masz tu w jednym miejscu. Samochody i inne powozy parkujesz przed zjazdem na festiwalową parcelę, tj. przy drodze znajdującej się na górze leśnej wydmy. Camperem, namiotem i hamakiem zjeżdżasz z wydmy i parkujesz na zarezerwowanym przy kupnie biletu miejscu. Infopoint mieści się w jedynych zabudowaniach w zasięgu wzroku. Saperka i konewka nie będą Ci potrzebne, toalety i prysznice są na miejscu.

Z rzeczy ważnych! Możesz się zakwaterować ze swoim pieskiem, kotkiem, kanarkiem czy udomowioną kuną lub kozą. Konie, słonie i inne duże gabaryty, to musisz sam dopytać, ale myślę, że nie będzie 'większego' problemu.

Jedzenie:

Jak się bardzo uprzesz, tak jak przy tym autobusie, kilka wersów wyżej, to się wyżywisz, nie opuszczając festiwalu. Ogarniesz tu ciepłe dania food trackowe mięsne, koszerne i bezmięsne. Co roku gości tu wybitna ekipa Vege Pizzy, ze swoimi (teraz już nie pamiętam czy też vege) piesami. To była dygresja z sympatii. Będą też miejscowe dania browarne, w odmianach procentowych i nieprocentowych. Jak masz grilla, to pogrillujesz, jak nie to rozpalisz ognisko w wyznaczonym miejscu. Po więcej zgłosisz się do supermarketu w Swornegaci lub restauracji i barów w tejże wiosce.

Okolica:

W sumie nie wiem, dlaczego cały czas uparcie nazywam ten blok festiwalowego opisu 'Okolicą', skoro za każdym razem wypisuję tu rzeczy mało z rzeczoną okolicą związane. Teraz to sobie uświadomiłem, więc pewnie za pół roku coś pozmieniam.

W przypadku tego festiwalu opowiem Ci za chwilę o warsztatach i możliwych aktywnościach. Żeby jednak choć w przysłowiowych dwóch zdaniach jakoś nawiązać do tytułu, powiem Ci Tak. Jesteś w puszczy, na kameralnym festiwalu nad rzeką, na Kaszubach. Słońce pięknie gra z chwilą, muzyka rozświetla twarze ludzi bez grymasu. Zapach ostoi sączy pozytywną emocję, a wibrujące wokół lekkie tendencje delikatnie muskają okolice otrzewnej, gdzie kolorowy paw właśnie szykuje się do słodkiego ślizgu poprzez migdałki i podniebienie… Stop. Stop. Niepotrzebnie zawsze zostaję do końca imprezy. Moja wina. Ostoya olśniewa niezależnie od pory i stanu – to chciałem powiedzieć. Nie wyszło. Chodźmy dalej.

Rekreacja i warsztaty

Piesze i rowerowe wycieczki oczywiście w cenie, jeżeli przywieziesz sobie rower. Rower może być też użyty przy pieszych wycieczkach, jeżeli będziesz go prowadził z boku. W chwilach zwątpienia w obliczu niekończącej się puszczy warto mieć oparcie. Wycieczki kajakiem i paddle boardem – jak najbardziej. Te środki transportu będziesz mógł wypożyczyć na festiwalu. Pamiętaj, żeby zarezerwować je sobie wcześniej, bo nigdy nie będziesz pierwszym chętnym. Poza tym pływanko wpław. Brda jest rzeką czyściutką i nie jakoś okrutnie narowistą w tym miejscu. Możliwe, że podobnie jak w 2019 będzie tyrolka przez rzekę (Stowarzyszenie Zero Grawitacji), jednakże pisząc ten tekst, jeszcze nic za bardzo nie jest wiadomym, a koronawirus pastwi się nad całą Europą. Bazuję więc trochę na przeszłości, ale mając na uwadze, że co roku aktywności jest więcej, jestem dobrej myśli zarówno w kwestii aranżacji czasu, jak i korony.

Generalnie jest tu bardzo rodzinna atmosfera i całkiem sporo dzieciaków. Stąd szczególna uwaga organizatorów, żeby ich czas upływał miło i aktywnie, co przekłada się bezpośrednio na sielskie festiwalowe chwile rodziców i opiekunów. Złodziejami dziecięcego czasu ostatnio byli: Rebel (namiot gier), warsztaty plastyczne, interaktywny teatrzyk lalkowy, warsztaty z budowy instrumentów etnicznych, Circus Maximus (zarówno pokazy ognia, jak i bańki mydlane z dzieciakami), czy warsztaty mobility i parkuru prowadzone przez Monkey.Alf.

Z atrakcji dla dorosłych to oczywiście yoga (MuscoYoga), żonglerka (Positively Addicted), fire show na sucho, uzdrawiająco-regenerujące misy tybetańskie w tipi, prelekcje wybitnych przedstawicieli homo sapiens (m.in. prezentacje podróżnicze Michała Worocha [Wheelchairtrip] w zeszłym roku), makrama (sztuka wiązania sznurków), czy warsztaty bębniarskie. Zaznaczyć trzeba, że w tych ostatnich też chętnie uczestniczą dzieci.

Z recyclingowych aktywności, w zeszłym roku była budowa pieca, ze wszystkich festiwalowych, szklanych butelek (Jarosław Urbański – Rzeźbiarz). Mam nadzieję, że w tym roku pobijemy butelkowy rekord pieca, bo wrażenie jest niesamowite. Aaaa… i dygresja kolejna. Na wstępie wspominałem o rusałkach… Rusałki też chodzą po taśmach, szczególnie tych wysokich.

Warsztaty Slackline (warsztaty z chodzenia po taśmie)

Warsztaty slackline mają specyficzną formę w tym miejscu, którą określiłbym jako nieinwazyjną. Taśmy slackline będą zarigowene (zamocowane – taka nomenklatura) niedaleko sceny, czyli w centralnym punkcie festiwalowych aktywności, zwanym Otwartą Strefą Slackline. Zostaną zarigowane przed festiwalem i zderigowane (ściągnięte) po festiwalu. Pomiędzy tymi dwiema czynnościami, będą notorycznie dostępne dla Ciebie i innych, nieodpłatnie, w cenie biletu. Podobnie jak chodzenie bosą stopą po trawniku, chodzenie stopą po taśmie będzie się odbywać na własną odpowiedzialność, czyli Twoją własną. Tu znowu odrobinę zboczę z tematu, bo akurat mi się to zdjęcie napatoczyło… Dzieci.

Większość dzieci widzi na tym festiwalu taśmę slackline po raz pierwszy w życiu i jest to miłość od pierwszego wejrzenia. Niby się temu nie dziwię, a jednak. Kawałek napiętej taśmy i tyle z tego radości. Dzieciaki rzeczywiście biorą sobie do serca, że slackliny są czynne 24 godziny na dobę i cały czas je okupują. Szybciutko robią postępy i przechodzą z taśm krótszych na dłuższe. Jeśli więc, czego Ci nie życzę, zapodziejesz gdzieś swoją pociechę, to w pierwszej kolejności sprawdź strefę slackline.

Instruktorów będziesz miał do dyspozycji troje i faktycznie jesteśmy instruktorami ISA (International Slackline Association). Staramy się, w miarę możliwości, żeby choć jedno z nas było przy taśmach i udzielało rad, czy instrukcji zainteresowanym. Oczywiście nie jest to możliwe 24h na dobę. Bądź proszę wyrozumiały lub po prostu podejdź do nas. Po chwili uważnej obserwacji będziesz wiedział gdzie jesteśmy. Będą też nasi zaprzyjaźnieni slacklinerzy, którzy znani są z tego, że chętnie dzielą się swoją wiedzą w temacie.

To może czas się przedstawić?

Aurelia. Prócz znakomitych umiejętności slacklinowych i niesamowitej cierpliwości – tak, do Ciebie też ją będzie miała – artystka, graficzka i projektantka slacklinowego outfitu, który będziesz mógł nabyć na festiwalu lub nawet teraz. Jej marka to SlacKing.

Paweł alias Janki. Dusza człowiek, który na dodatek nie usiedzi i potrafi być w kilku miejscach jednocześnie. Jest też jednym z głównych riggerów Urban Highline Festival w Lublinie – jednego z największych festiwali highlinowych na świecie.

I w tym zacnym gronie, jakoś znalazłem się ja, Michał vel Misiek – jakie to banalne – slackliner-podróżnik, gawędziarz od czapy.

Niezależnie od tego, na jakim etapie zaawansowania w slackline jesteś, bądź nie jesteś, my zadbamy o to, żebyś się nie nudził. O ile tylko będziesz miał na to ochotę. Ja już się nie mogę doczekać, bo Ostoya, reggae i slackline to jakaś niesamowita synergia.

Prócz warsztatów slackline, możesz spodziewać się też pokazów highline na wysokiej taśmie oraz zabawy i tricków na taśmach waterline. O wszystko zadbamy, ten sport kochamy.

Mam nadzieję, że zobaczymy się wkrótce, właśnie w tym miejscu, kwarantanną zdrowi i wypoczęci.

Tymczasem oddaję głos cudownym ludziom, organizatorom Ostoya Festivalu.

Dwa słowa od organizatora:

Warsztaty slackline odkąd pojawiły się na @Ostoya festival niezmiennie dodają temu wydarzeniu kolorów, emocji i radochy. Jesteśmy ogromnie wdzięczni zaprzyjaźnionym instruktorom za otwartość, profesjonale podejście i wyjątkowe zaangażowanie. Z pewnością w tym roku slack atrakcje, które przygotują nasi mistrzowie będą jeszcze bardziej fascynujące. W tym roku rekordowo długi waterline! My natomiast obiecujemy wszystkim fanom spacerów po taśmie (i nie tylko) potężną dawkę kultury w najrozmaitszych formach muzycznych i warsztatowych.

2023-01-30T12:22:28+01:00